poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Rozdział 8

Pojechaliśmy do domu moich rodziców. Postanowiłam im powiedzieć. Drzwi otworzył Bartek.
Zaprosił nas do środka.Mama i tata siedzieli w pokoju.
Tata sie przywitał z nami ale moja mama siedziała nie odzywając się do nas.
Coś się stało zapytał tata
Nie to znaczy tak-powiedziałam dodając jestem w ciąży
Na twarzy taty i Bartka pojawił się uśmiech i z ust płynęły gratulacje. Mama siedziała a po chwili wstała podeszła do mnie złapała za brodę i powiedziała Nie pozwolę ci urodzić tego bachora.
Z oczu połynęły mi łzy Robert mnie przytulił i powiedział niech pani przestanie nie widzi pani że ją krzywdzi
To ty ją skrzywdzisz-powiedziała i uderzyła go w policzek
Tata krzyknął Przestań nie widzisz że oni są szczęśliwi
Mama poszła na górę nie odzywając się żadnym innym słowem.
To był błąd -powiedziałam dodając my już idziemy
Nie zostańce-apelowali tata i Bartek
Nie zostanę tu minuty dłużej -powiedziałam dodając kocham was pa
Robert odwiózł mnie do domu i pojechał do pacy. Postanowiłam się zdrzemnąć byłam bardzo zmęczona. Gdy się obudziłam zauważyłam że jest już 19,00 więc napewno Robert już wrócił . Zbiegłam na dół lecz go nie było. Pomyślałam że jest w sklepie napewno albo musial zostać dłużej nie chciałam mu przeszkadzać. Lecz mijały godziny a go nie było nie mogłam się do niego dodzwonić. Martwiłam się gdy nagle zadzwonił telefon.
Pani Lena-zapytał nieznajomy głos
Tak cos się stało-zapytałam wystraszona
Jestem lekarzem pan Robert został potrącony proszę szybko  przyjechać-powiedział
Zgodziłam się szybko wybiegłam i zamówiłam taxi. W szpitalu niespokojnie szukałąm jego sali. Doktorze co z nim-zapytałam
Jest źle a nawet bardzo ma 3 pęknięte żebra złamaną nogę i pękniętą czaszkę może pani do niego wejśc-powiedział
Byłam przerażona. Wbiegłam do sali leżał w 109. Miałam łzy w oczach. Zobaczyłam Roberta który leżał na łóżku.
Co się stało-zapytałam
Robert ledwo się odzywał jego powieki coraz bardziej opadały. Lecz mówił : Twoja mama mnie potrąciła jest teraz na policji. Pomału złapał mnie za rękę powiedział miejąc łzy w oczach: Jeżeli umrę masz być szczęśliwa nigdy się nie smucić i nie mieć do nikogo żalu. Ale pamiętaj jeśli wpadnę w śpiączkę czy będzie ze mną gorzej znajdz sobie kogoś innego kto cie pokocha nie bądź samotna, mam nadzieję że będziemy jeszcze razem ale zapamiętaj kocham cię. Lzy zaczęły mu leceić po policzkach tak samo jak mi powiedziałam
To ty jesteś moją miłością nikt nie zajmie twojego w moim sercu.
Pocałuj mnie -powiedział
Pocałowałam go po czym on zamknął oczy.
Robert-krzyczałam lekarz szybko wbiegł i mnie wyprosił
Usiadłam na krześle pod salą i zaczęłam płakać mocniej i mówić po cichu nie opuszczaj mnie i naszego dziecka. Po 15 minutach lekarz wyszedł z sali
Co z nim -pytałam
Zapadł w śpiączkę-powiedział
Ale się z niej obudzi-mówiłam z nadzieją
To nie jest pewne ale nie nastąpi to szybko-powiedział dodając ma pani wybór może pani kazać o niego walczyć a może pani wybrać jego śmierć
Chce żeby żył-powiedziałam
Załamałam się. Co ja teraz zrobię mówiłam sobie osuwając sie przy ścianie. Całą noc spędziłam w szpitalu.
Niech pani idzie do domu-powiedział lekarz
Pokiwałam głową przecząco. Mijały tygodnie a Robert był dalej w śpiączce . Mama dostała 5 lat więzienia. Czułam się jakbym wszystko straciła został mi tylko bart i tata. Przeprowadziłam się do nich bo nie mogłam mieszkać dalej w domu Roberta. Byłam już w 3 miesiącu życia. Każdego dnia płakałam. Już dawno się nie uśmiechałam. Jedynym plusem było to że z dzieckiem było wszystko w porządku. Codziennie opowiadałam Robertowi siedząc obok niego co się działo tego dnia co z naszym dzieckiem. Czasem mi się wydawało że to słyszy i się uśmiecha słysząc że poczułam pierwsze kopnięcie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz